poniedziałek, 11 lipca 2022

47 Słodko-gorzki smak kontroli

Od kilku dni jestem w domu. Wczoraj odwiedziła mnie moja przyjaciółka i spędziłyśmy razem naprawdę miłe popołudnie. Zamówiłam pizzę, miałyśmy pójść na spacer, ale się rozpadało i ostatecznie przegadałyśmy kilka godzin.

Zrozumiałam, że choćbym nie wiem jak się starała, druga, nawet najbliższa osoba w pełni nigdy nie pojmie, czym są zaburzenia odżywiania - ile niosą ze sobą lęku, samotności, rozpaczy, przygnębienia. Sama powiedziała mi, że ona tego nie rozumie, jednak mnie wspiera i jest gotowa zawsze mnie wysłuchać. To dużo i bardzo to doceniam. 

To dziwne, bo nie byłam w stanie zjeść przy niej więcej niż pół kawałka pizzy. Coś mnie blokowało. Po jej odjeździe jak głupia rzuciłam się na ten kawałek, który został. Czy możecie sobie wyobrazić, jak bardzo to upokarzające? 

Wczoraj przed zaśnięciem czytałam blogi z lat 2013-2015. Zastanawiałam się, czy te dziewczyny nadal walczą (choć może zmieniły front), co dalej się stało z ich życiem. Wczoraj też znalazłam swój dziennik z czasów, gdy miałam 18 lat i ważyłam - teraz mogę powiedzieć, ile na pewno to było - 46-47 kg. Moim wymarzonym celem były 42 kg, tyle, ile ważę obecnie. Powiem Wam, że bardzo współczułam tej dawnej sobie - bardzo niepewnej, nieśmiałej. Bardzo też ją podziwiałam. Potrafiła jeść po 500 kcal, nawet mniej. 

Chciałabym mieć tę kontrolę. To straszne, bo jedna część mnie chce być zdrowa i cieszyć się życiem. Druga część mówi mi jednak - znowu będziesz zapisywać co zjadłaś, ile to ma kalorii i to da Tobie szczęście. 

Której z nich wierzyć?

Zdaję sobie sprawę, że moja waga jest niska. Mimo to, moje ciało nie jest idealne. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ćwiczyłam. 

Jest godzina 10:48. Zjadłam od 6:00 kilka plasterków pomidora. To śmieszne i infantylne, ale cieszę się, że moja mama myśli, że zjadłam pełne śniadanie. Czyżby to był też mój sposób, by wyrwać się spod jej kontroli? 

Idę zrobić sobie kawę (jak cieszy mnie fakt posiadania ekspresu do kawy!). Wiecie, z czego jestem dumna? Wystarcza mi kostka czekolady, nie muszę już (!) zjadać całej tabliczki. Dzisiaj może skuszę się też na jedną kostkę do kawy (z mlekiem, ale bez cukru). 

Czuję na razie pustkę w żołądku. To euforyczne odczucie. 

Bardzo lubię takie maseczki do twarzy. Ta pewnie będzie za duża na moją (mam dość wąska buzię), ale i tak mnie mega cieszy 

Zmieniłam wygląd bloga. Muszę wprowadzić kilka małych korekt, ale na razie cziluję przy kawie

Chciałabym mieć znowu tę cholerną kontrolę.

Edit: zjadłam zupę pomidorową z makaronem i kawałek zapiekanki, która została od wczoraj

Skusiłam się na kostkę czekolady (niestety)

Znalazłam blog pewnej dziewczyny, od którego zaczęła się moja "przygoda" ze światem motylków http://wierzezesieuda.blogspot.com/ już od dawna nieaktywny, ale różne emocje na nowo do mnie powróciły... Chciałabym wierzyć, że przynajmniej jej się udało z tego wyjść i dlatego już nie odpisuje na komentarze. 

Chciałabym wierzyć, że z Merr jest podobnie - że nie zagląda na bloga, bo chce odciąć się od tego syfu. A czy ja też tego chciałam wtedy, gdy tak szumnie ogłaszałam, że koniec z niejedzeniem i niszczeniem swojego zdrowia? Powinnam była wtedy odejść. Usunąć bloga. Coś mnie tu jednak trzyma. Boję się, że tym razem na opamiętanie się będzie już za późno. 

....więc wyjdź stąd i nigdy nie wracaj... 






1 komentarz:

  1. Akurat wrzuciłyśmy posta w tym samym momencie. Tak bardzo Cie rozumiem, te podwojne glosy w glowie. Ja mysle, ze myslac zdroworozsadkowo dobrze wiesz jak powinnas postepowac, ale ta druga strona pelnej kontroli zawsze kusi, bo to nie sa proste rozwiazania. I gdy uda Nam sie sprostwac tym naszym wlasnym oczekiwaniom to mamy poczucie, ze w konu mamy nad czyma pelna kontrole. Tak naprawde to kontrola przejmuje nasz umysl. To taka uluda, ale ja sama chcialabym w niej trwac. Bo to jest znajome, daje nam zamknac sie w tym swiecie. Bardzo zazdroszcze Ci tej wagi, a nie powinnam. Jestes tak szczuplutka, powinnam komentarzem pchac cie ku zdrowemu, ale wiem ze to sami jestesmy odpowiedzialni za swoje zycie. Najwazniejszy jest chyba po prostu spokoj..no i jednak jesc aby zyc. Ladnie utrzymujesz wage, to ważne

    OdpowiedzUsuń