wtorek, 6 września 2022

53 Wyjaśnienia

Nie było mnie tu miesiąc? Może dłużej. Boję się tu powrócić i pisać regularnie - boję się, że znowu to wszystko się zacznie. Jednocześnie lubię Was, mimo że się nie znamy osobiście. Przykro byłoby mi nie wiedzieć, co u Was słychać. Tak, czytam Wasze blogi, ale nabieram do wszystkiego dystansu. 

Chciałabym nie mieć z tym światem nic wspólnego. Nigdy. Spadające kilogramy nie dały mi szczęścia. Boję się ważyć, unikam luster. Jem. Jem tyle, ile chcę, co nie oznacza, że się obżeram. Nie mam napadów. Czasami zmuszam się do jedzenia, ale coraz częściej to organizm przypomina mi o posiłku. Nie ćwiczę już. Wiem, że wrócę do ćwiczeń, ale pod kontrolą Ł, gdy pojadę po wakacjach do Krakowa. Samej trudno mi utrzymać te zdrowe proporcje między jedzeniem, normalnym funkcjonowaniem i ćwiczeniami. Nie chcę znowu w to wchodzić.

Pogubiłam się.

Tak naprawdę mój ideał nie istnieje. Ja nie widzę, że już wystarczy, że trzeba jeść więcej, że się wyniszczam. Ciągle jest mnie za dużo. I skłamałabym, gdybym powiedziała Wam, że czuję się super i że nie myślę w ogóle o tym, żeby schudnąć. Zgubyć kilogram, dwa, zobaczyć trójkę z przodu. Ale co to mi da? Co to mi da poza wyglądem kościotrupa? Czy ja to ciało komukolwiek pokażę? Nie. Będę się wstydziła wystających kości (a przecież do tego dążyłam), nie pozwolę się dotknąć Ł, nie założę sukienki bez rękawów, żeby nikt nie widział, że moje ramię stało się chudsze niż przedramię. Nie wyjdę z przyjaciółmi na pizzę, bo kalorie, bo jedzenie, bo tłuszcz. Nie pójdę na zajęcia, nie będę miała siły się uczyć. 

Nie chcę tego.

A ja znam siebie i wiem, że jeżeli przekroczę pewną granicę, to już nie będzie odwrotu. Podążę na oślep, nie oglądając się na nikogo i na nic.

Boję się tego.

Chciałam Wam powiedzieć szczerze, dlaczego mnie tu nie ma. Nie chciałabym znowu pisać o kaloriach i kilogramach, bo to oznaczałoby, że przegrałam. A ja walczę. Codziennie. Każdego dnia. Toczę bój o jeszcze jedną łyżkę zupy, o jeszcze jedno ciastko, o dodatkową porcję masła orzechowego. 

Myślę o terapii. Może nawet o szpitalu w przyszłym roku po obronie. 

4 komentarze:

  1. Wysyłam wirtualne przytulasy. Cholernie to wszystko trudne, ale dasz sobie radę. Mam nadzieję, że z czasem będzie Ci chociaż trochę łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Terapia to dobry pomysł. Dojrzałaś do niej więc to dobry moment by ją zacząć. Pomoże ci poukładać sobie to wszystko w głowie, poczuć radość z życia. Serio, warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. To pisz o życiu, co robiłaś za dnia, jakie masz plany na przyszłość, co robisz. Niby małe rzeczy, ale z tego składa sie nasze życie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nice post thank you Joshua

    OdpowiedzUsuń