piątek, 9 grudnia 2022

54 Grudzień

Cześć, Dziewczyny.

Stwierdziłam, że po tak długiej przerwie od pisania warto chociaż się przywitać. Powoli nadrabiam Wasze blogi i jestem zaskoczona tym, ile się u Was działo, no ale - życie. 

Jestem w tym momencie w domu, wróciłam z Krakowa wczoraj i już dzisiaj mam spięcie z Mamą o to, że nie wstałam tak wcześnie, jak Ona by sobie tego życzyła (miałam zawieźć Siostrę na zajęcia). Wstałam dosłownie 10 minut po Niej. 10 minut, a Ona nie mogła zostawić mojej Siostry na chwilę, zwłaszcza, że w domu był jeszcze Tata? Uznałam, że nie ma sensu wstawać wcześniej niż o 6:40, że do 7:30 na spokojnie wszystko ogarnę (w tym auto, które trzeba teraz codziennie czyścić z osiadającego na nim lodu). Wstałam za późno i trzeba mnie za to ukarać. Typowe dla mojej Mamy-Narcystki, która uwielbia, gdy wszystko jest po Jej myśli - to jak zachowują się domownicy, kto co robi w danym momencie... 

Siedzę i piję kawę. Czytałam trochę do mojej magisterki, zjadłam śniadanie i będę przygotowywała zaraz jakieś warzywa na obiad (podobno mamy razem coś ugotować - ja i Mama - taka była wczoraj narracja), a około 15:00 pojadę po Siostrę i przy okazji wstąpię do szpitala odebrać wyniki badań mojego Taty. 

Na uczelni jest znośnie - mam mały poślizg z jednym esejem, ale Ł ma mi go jeszcze dzisiaj sprawdzić pod kątem stylistyki. Ostatnio pojawiłam się pierwszy raz od początku semestru na seminarium, którego godziny kolidują mi z innymi obowiązkowymi zajęciami. Mój promotor jest bardzo wyrozumiały, ale i tak będę musiała przeprowadzić jakieś zajęcia w grupie (każda osoba wybiera temat dotyczący jej magisterki i opowiada o nim w trakcie zajęć, a potem dyskutujemy o pojawiających się wątkach). Muszę obejrzeć też spektakl, bo chodzę na zajęcia związane z teatrem, które wybrałam z ciekawości. Po tym przedmiocie wiem jedno - nie rozumiem i nie lubię współczesnego teatru.

W grudniu miałam imprezę urodzinową koleżanki ze studiów, na której była też moja Przyjaciółka. Mam się z Nią wkrótce spotkać na kawie, we wtorek. Nie mieszka w Krakowie, więc dla Niej, niezmotoryzowanej, to zawsze jakieś utrudnienie. Poza tym moja relacja z Ł jest stabilna, z jedzeniem - także. Dwa miesiące temu ważyłam 43 kg przy wzroście 164 cm. Jak jest teraz? Nie wiem, bo skupiam się na tym, by jeść regularnie i róznorodnie, ale zbyt wiele nie przytyłam, zresztą... Po cichu liczę, że nie przytyję. Mogłoby zostać tak jak jest.

Rozsyłam CV bez większego rezultatu. Mieli się do mnie odezwać z Empiku w grudniu, ale nadal czekam na telefon. 

Wczoraj odinstalowałam Bloggera z telefonu, a dzisiaj stwierdziłam, że muszę zajrzeć do blogosfery i sprawdzić, co się tu dzieje... I tak powstał ten dość chaotyczny post. 

Postaram się odzywać częściej.

4 komentarze:

  1. Odzywaj się częściej jak dasz radę. Powiem Ci, że dość długo nie pisałaś ale cieszę się, ze jakoś tak normalnie jest chyba w Twoim życiu? Nie wydaje mi sie aby byly większe zwloty i upadki, wiadomo takie nasze przeżywanie, ale chyba ogolnie wszystko dobrze się u ciebie uklada co? Takie normalne zycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, aanderand! :) Spróbuję częściej pisać. Jeszcze coś naskrobię w tym tygodniu

      Usuń
  2. Narcystyczne matki tak często mają dzieci z ed.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Mam nadzieję, że święta przebiegły Ci spokojnie i mama chociaż na chwilę odpuściła, żeby nie psuć atmosfery... Daj znać, jak się trzymasz. Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń