niedziela, 3 października 2021

27 Wyzwania i waga

 Moje studia (i w ogóle pobyt) w Krakowie zapowiadają się ciekawie. Znam już swój plan zajęć, który jeszcze może się trochę zmienić, ale podejrzewam, że zmiany te będą dotyczyły utworzenia kolejnej grupy. Co nowe dla mnie, to to, że będę musiała nieraz biegać między różnymi ulicami, by zdążyć na zajęcia. Będzie to dla mnie spore wyzwanie. 

Kolejnym wyzwaniem okaże się dla mnie mieszkanie z Ł. Rodzice bardzo naciskają, żebym znalazła sobie jakieś mieszkanie/pokój do wynajęcia, ale staram się Ich uświadomić, że za 500 zł to ja mogę wynająć pokój, ale jakieś 50 km od Krakowa. Oni nie rozumieją też, że ja po prostu chcę mieszkać z Ł i nie obchodzi mnie, co pomyśli o mnie bliższa i dalsza rodzina. Ł wczoraj ironizował, że mojej Mamie przeszkadza, że z Nim zamieszkam, ale nie przeszkadzałoby już Jej, gdybym wynajęła sobie pokój w tym samym bloku, w którym On mieszka... I to prawda. Tak by było. Jeżeli moja Mama boi się, że mogę zajść w ciążę, to niech mi o tym powie, ale nie. U mnie w domu nikt nigdy nie rozmawiał ze mną o dojrzewaniu i o seksie. Wszystkiego musiałam dowiadywać się sama. Oczywiście, gdy dostałam pierwszą miesiączkę, Mama wyjaśniła mi oględnie, co i jak, ale to było wszystko. 

Pojadę dzisiaj do Krakowa jakimś pociągiem po 17:00 i w Krakowie będę około 23:00. Mam jedną przesiadkę z Regio na Intercity. Liczę, ze ktoś pomoże mi z walizką, bo jest cholernie ciężka, a ja jeszcze będę miała torebkę i plecak (do czegoś musiałam zapakować zeszyty... Tak, jestem trochę sknerą - wyrwałam kartki z zeszłorocznych zeszytów i tym sposobem mam je prawie nowe :) ). Będę dzisiaj jeszcze piekła jakieś proste ciasto z jabłkami, muszę zebrać pranie, które wisi od wczoraj i sama muszę coś zjeść, bo ostatni swój posiłek jadłam wczoraj.

Zastanawiam się, czy nie schudłam. U Ł nie ma wagi, ale zapowiedział już mi, że jakąś kupi, żeby można było kontrolować, czy chudnę, czy wręcz przeciwnie. Tu w domu może się zważę jeszcze, zobaczę. Co do jedzenia... to same widziałyście, gdy robiłam zdjęcia, ile tego było. Jeśli chodzi o wczoraj, na przykład, zupełnie nie pamiętam, co jadłam... Okłamałam Mamę, że jadłam obiad. Nie jadłam. Chyba jadłam krakersy z hummusem... 

Boję się, że znowu idzie to w złą stronę - znowu nie będę miała czasu, żeby zjeść, znowu będę się stresowała... 

41,6 kg w ubraniu. 

7 komentarzy:

  1. Bardzo Cie rozumiem, ja tez musialam o wszystkim dowiadywac sie sama, cale szczescie, ze mialam dosc otwarta babcie.
    Mama sie pewnie po prostu martwi i zawsze bedzie :) rob swoje, najwazniejsze, ze kase na miwszkanie mozna rozdzielic na dwie osoby, tak najprosciej, a mama w swoim czasie jak zobaczy, ze wszystko jest okej przestanie byc nadopiekuncza.
    Mam nadzieje, ze fajnie bedzie Ci sie zylo w Krakowie...zazdroszcze bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie z Ł miałby jeszcze ten plus, że nie musiałabym za nie płacić... Oczywiście, dokładałabym się do prądu/wody/etc. Koszty jednak wyszłyby nadal bardzo niskie.
      Dziękuję Tobie bardzo! Też mam taką nadzieję :)

      Usuń
    2. mieszkanie miałoby...

      Usuń
    3. Dokładnie, dla zadowolenia innych w tej cenie musiałabyś namiot nad Wisłą postawić:p a tez fajne doświadczenie dla Was

      Usuń