piątek, 20 sierpnia 2021

04 Obcy na ulicy mają gdzieś jak wyglądasz*

*(prawa autorskie: Ariela z bloga thin line forever)

Dzień dobry, Kochane Kruszynki!

Do napisania tego posta zainspirowało mnie zdanie, które przeczytałam na blogu thin line forever - "obcy na ulicy mają gdzieś jak wyglądasz". Zastanówmy się, czy tak właśnie nie jest? Codziennie mijamy na ulicy dziesiątki, jeśli nie setki osób. Czy bardzo wnikliwie przyglądamy się każdej z nich? Rejestrujemy je wzrokiem, poświęcamy im milisekundę uwagi, być może raczej na poziomie naszej podświadomości. Oczywiście, spostrzeżemy kogoś, kto w jakiś sposób wyróżnia się z tłumu, ale zazwyczaj krzyczy on do społeczeństwa za pośrednictwem swojego ubioru. 

Od wielu lat bardzo przejmuję się spojrzeniami obcych mi ludzi. Doszło do tego, że w czasie największych upałów, gdy musiałam załatwić parę spraw w mieście, panikowałam, zakładając jedną z moich dłuższych letnich sukienek. Co z tego, że sięgała mi za kolano, a rękawy osłaniały większą część rąk, jeżeli przechodząc chodnikiem obok siedzących przy stolikach pobliskiej lodziarni osób, czułam ich palące, krytyczne spojrzenia na moim ciele. W takich chwilach zazwyczaj tysiące myśli kotłują się w mojej głowie: "na pewno zaraz zaczną o mnie mówić między sobą", "będą mnie wyśmiewać". I nie potrafię wówczas racjonalnie podejść do całej sytuacji. Nie umiem wytłumaczyć sobie: "ja zachowuję się podobnie, gdy siedzę gdzieś i gdy mija mnie ktokolwiek. Jest on tylko czymś w rodzaju przełamania monotonii bezczynnego siedzenia. Za dwie sekundy nawet nie będę potrafiła powiedzieć, czy ten człowiek był blondynem czy szatynem, bo skoncentruję się na czymś innym". 

Jem właśnie moje śniadanie, czyli góralka. Wiem, ma mnóstwo kalorii, z czego większość to węglowodany. Przez resztę dnia będę jadła już zdrowo i potraktuję ten batonik jako zaspokojenie swojego "słodyczowego głodu" na dziś.

Mój plan na dziś:

1. Zakupy spożywcze i w Rossmannie

2. Upiec ciastka

3. Kupić papier pakowy

4. Przygotować kartkę do Listu

5. Wysłać paczkę

6. Sfotografować spódnicę na Vinted

7. Ugotować zupę i fasolkę szparagową

8. Poprawić podrozdziały

9. Zjeść mniej niż 1000 kcal

10. Ćwiczenia na brzuch (m.in. z aplikacji plank i spalanie tłuszczu z brzucha), pośladki (aplikacja 30 dni) i rozciągające na plecy (coś z YT)

Robi się tu coraz goręcej i umierałam na zakupach. Na dodatek wyszedł mi palec w nowej skarpetce. Nie mam pomysłu na zupę, oczywiście miałam kupić coś do niej, ale zapomniałam. 

Ostatecznie ugotowałam zupę paprykową. Dodam część mojego bilansu, który zaktualizuję, jak zwykle, wieczorem. Jestem na siebie zła, bo nie dotrzymałam danej sobie obietnicy o niejedzeniu już dzisiaj słodyczy... 

Bilans:

Śniadanie:

góralki (sztuka) 272 kcal

0,5 litra wody 0 kcal

II śniadanie:

ciastka Rico Ranki 218 kcal (po cholerę mi one były, no!)

Obiad:

zupa paprykowa 72 kcal (niezagęszczana niczym)

fasolka szparagowa (idę ją właśnie zjeść) 35 kcal

Kolacja:

herbata 2 kcal

Razem: 599 kcal


A taki kolor ma kartka (to znaczy List) moczona w herbacie przez 2-3 godziny i wysuszona w piekarniku. 


Jest 20:15, a ja totalnie nie mam na nic siły. Ani na jedzenie, ani na ćwiczenia. Porozciągałam tylko plecy. Nie wiem, skąd we mnie taki brak sił i chęci. A plany były naprawdę ambitne... Cieszy mnie jedynie bilans jedzeniowy i bilans kroków - 6291, co dało 147 spalonych kalorii. 

Jutro rano jedziemy z Mamą na zakupy, jak zwykle, co tydzień. Poodwiedzam Was teraz, a potem najprawdopodobniej coś poczytam lub pójdę się myć i spać.

Trzymajcie się!

14 komentarzy:

  1. sporo tych ćwiczeń jak na jeden dzień ;d ale dasz radę ;* a co do ludzi, to wydaje mi się, że tylko Ci, którzy mają kompleksy zwracają większą uwagę na innych - mówię tu o sobie hahah odkąd się odchudzam to rzeczywiście bardziej wnikliwie przyglądam się innym dziewczynom, ale traktuję to jako żywe thinspiracje, które mają na celu jakoś mnie motywować, więc wychodzi na to, że to pozytywne gapienie się XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, sporo, ale próbuję przestawić się z trybu niecnierobienia na tryb: mogę zrobić wiele :D Tak, masz stuprocentową rację! Również zaliczam się do tych, którzy mają kompleksy. Piona! :D No, gapienie się pozytywne nie jest złe, skoro Cię to motywuje, to.. gap się :)

      Usuń
  2. Ja właśnie mam podobnie jak Merr, także przyglądam się ludziom na ulicach. Porównuje siebie do innych, ta jest chudsza, ta nieco grubsza, ta ma super cerę, a inna włosy itd. Ja w tym roku nie pojechałam nad jezioro ani żaden basen, bo nie chciałam zakładać bikini. Ale nie dlatego, że bałam się co ludzie o mnie pomyślą (chociaż to po części też), ale dlatego, że ja się źle czuję w swoim ciele, to JA bym o sobie źle myślała. Wolę sobie tego oszczędzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twój punkt widzenia. A porównywanie się do innych jest nieuniknione. W tym wpisie można odnieść wrażenie, że akceptuję siebie w 100%, tylko przejmuję się opinią innych. Tak nie jest. Skupiłam się tu tylko na jednym aspekcie (czyjejś ocenie) i stąd może wyniknęły pewne... Nieścisłości :)

      Usuń
  3. Super bilans;) wydaje mi się, że jeśli czyjeś BMI jest w normie albo ma się kilka kg nadwago to większość ludzi ma to gdzieś. Niestety ja z moją wagą i wzrostem rzucam się w oczy. Nikt mnie nigdy nie obraził ale czasem łapię kątem oka te spojrzenia. Ja sama ze sobą czuję się źle wiec pewnie to też trochę wyolbrzymiam. Mój ogólny cel jest taki żeby przestać się wyróżniać z tłumu. Sama staram się nie oceniać ludzi po figurze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobre podejście, żeby nie oceniać po figurze. Wiesz... Możliwe, że i ja trochę wyolbrzymiam, ale gdy przez lata z powodu fatalnego stanu cery (trądzik) słyszałam różne uwagi wymieniane między obcymi dla mnie ludźmi, nawet spojrzenie, które może być teraz neutralne, wzbudza we mnie podejrzliwość i lęk. Czekam na Twoje posty

      Usuń
    2. Kiedy przeprowadziłam się ze wsi do dużego miasta to właśnie na początku byłam wystraszona i myślałam, że ludzie zwracają na mnie uwagę. Potem zrozumiałam, że nie jestem jakaś wyjątkowa i nikogo nie obchodzę. Teraz czuję się swobodnie chadzając ulicami. Czy ja zwracam uwagę na innych? Czasem coś przyciągnie moją uwagę, jakaś sylwetka,ubranie,plecak. Ale nie oceniam. Po prostu jestem zwykłą obserwatorką i mam gdzieś kto ile wazy czy co wrzuca na grzbiet.

      Usuń
    3. Twoje podejście jest bardzo na plus!

      Usuń
  4. Hej, dodaje bloga do mojej listy.
    Ja osobiście obserwuję ludzi często. Wyciągam wnioski i opinie swoją. Jestem typem obserwatora, nie tyczy to się tylko ludzi, ale ogólnie świata który mnie otacza. Często mi się wydaje, że ja inaczej postrzegam rzeczywistość i dlatego jestem często nierozumiana.
    Jednak u większości jest tak, że nie oceniają osoby która właśnie ja minęła na ulicy, także nie powinnyśmy się tym przejmować.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie. Tutaj trzeba by zmienić swoje myślenie (o ludziach)... A to na razie jest trudne, w moim przypadku.
      Dziękuję! Zaraz też dodam Twojego bloga do obserwowanych

      Usuń
  5. Kochana musisz poćwiczyć nad pewnością siebie. Doszłam do takiego momentu w życiu, że mam gdzieś opinię obcych ludzi i życzę każdemu takiego podejścia. Jeśli ktoś bliski by mi zwrócił uwagę na mój wygląd albo zachowanie to przeanalizowałabym to, ale opinia obcych jest mi totalnie obojętna. Głowa do góry i idź przed siebie, a oni niech lepiej zajmą się swoimi sprawami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewność siebie w moim przypadku prawie nie istnieje, a jeżeli już się objawia, to na krótko i zaraz znika :D Kurczę, ależ Tobie zazdroszczę pewności siebie! :) Gdzie można ją dostać i za ile? :P

      Usuń
  6. Na samym początku chciałbym podziękować za komentarz pod moim wczorajszym postem. Nie ukrywam, że bardzo poprawił mój nastrój i następnym razem na pewno wezmę sobie do serduszka wszystkie tamte rady :)
    Ten post sam w sobie też był bardzo pocieszający! Po tygodniu ciągłych ocen ze strony wuja cieszy mnie świadomość, że moje ciało jest nijako "anonimowe" wśród mijanych na ulicy obcych. To też na pewno postaram się trzymać gdzieś z tyłu głowy.
    No ale już mniejsza o mnie! Na pewno będę zaglądać na Twojego bloga. Myślę, że nie raz będzie on dla mnie miłą odskocznią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Określiłabym siebie jako empatyczną osobę, dlatego Twój wczorajszy post mnie poruszył. Wydaje mi się, że postawienie granic następnym razem (co zostało już przez kogoś zasugerowane), będzie jednak lepszym rozwiązaniem, na pewno nie takim na chwilę, bardziej... długofalowym?
      Dziękuję, że zamierzasz tu wpadać :)

      Usuń