01
Jejku! Bardzo się cieszę, że zajrzałyście tutaj i zostawiłyście tyle miłych słów pod moim adresem :) To bardzo kochane <3
Jest 8:21, zaraz będę jadła śniadanie, tylko czekam, aż zagotuje się woda w czajniku, żebym mogła zaparzyć swoją ulubioną sypaną herbatę. Zamierzam zjeść banana i kostkę czekolady. Niestety, czekolada to mój mały nałóg i "guilty pleasure". Podchodzę jednak do jej jedzenia racjonalnie, co dawniej mi się nie zdarzało i potrafiłam zjeść od razu(!) za jednym posiedzeniem (!) tabliczkę albo i dwie... Takie ekscesy przytrafiały się mi kilka razy w tygodniu. Nie wiem, doprawdy, jak to się stało, że z takim jedzeniem nie przekroczyłam nigdy 50 kg, choć... było blisko. Moja Mama powiedziałaby Wam, że "jak to? oczywiście, że ważyłaś POWYŻEJ 50 kg". Nie, nie ważyłam. Nawet w tych złych czasach, gdy jadłam bez opamiętania, ale chciałam schudnąć (fuck logic), kontrolowałam wagę i nigdy nie ważyłam 50 kg.
Wczoraj o tym nie napisałam, a miałam - piekłam ciastka. I jestem z siebie super dumna, bo nie zjadłam nawet okruszka! Te ciastka potem zapakowałam do paczek i powysyłałam jako mały prezent dla subskrybentów mojego Ł. Ł to mój... chłopiec, nie chłopak. nie lubię tego określenia. Jest o 5 lat starszy ode mnie, poznaliśmy się przez Internet na jakimś czacie i mieszka 400 km ode mnie. Wie o moich "zaburzeniach odżywiania", jesteśmy ze sobą ponad 4 lata. Sam waży przy wzroście ponad 180 cm około 58-60 kg (bo przytył), ale On do jedzenia podchodzi w miarę normalnie. To znaczy - nie liczy kalorii, ale często nie ma czasu, żeby jeść. Pracuje i poza tym prowadzi kanał na YouTube.
Wracając do ciastek - dzisiaj będę piekła kolejną partię. Znowu dla subskrybentów Ł, ale i dla samego Ł. Nie spodziewa się tego. Chcę dokupić Mu jeszcze coś do golenia i napisać liścik. Jestem z tych osób, które lubią pisać (w ogóle), a swoje liściki dla Bliskich (Ł i przyjaciół) piszę na specjalnie przygotowanym papierze, który moczę w herbacie, a potem suszę w piekarniku. Po tych zabiegach kartki są sztywne, ale i nabierają ładnego koloru, takiego "vintage". Czasami takie kartki przypalam jeszcze nad płomieniem świecy i w ten sposób dodatkowo je postarzam.
Na dzisiaj, oprócz pieczenia, zaplanowałam sobie trochę nauki i ugotowanie zupy. Lubię gotować, bo robię zawsze zupy na wywarze z warzyw i nie dodaję do nich żadnych mięsnych wywarów, co preferuje moja Mama. Oczywiście, zagęszczam je albo jogurtem, albo zmiksowanymi ziemniakami/warzywami. Nie mam pojęcia, co oprócz zupy zjem na obiad. Drugimi daniami zajmuje się Mama i czasami gotuje pyszności w stylu kopytek czy klusek śląskich, ale najczęściej jest to jakieś mięso i ryż, ziemniaki lub kasza plus surówka.
Rozpisałam się niesamowicie. Muszę pododawać wreszcie Wasze blogi! Bilans będę aktualizowała (najpewniej wieczorem)
Edit: blogi pododawałam, ale jeszcze nie wszystkie. Ciastka upiekłam, ale jedna porcja mi nie wyszła, więc do Ł wyślę ją jutro. Zupa się gotuje, jeszcze nie poczytałam moich notatek, pakuję właśnie ciastka do paczek i będę jechała po moją Siostrę do "pracy". Piszę w cudzysłowie, bo moja Siostra jest niepełnosprawna intelektualnie i zawożę Ją codziennie na warsztaty terapii zajęciowej, i Ją z nich odbieram :)
Śniadanie:
banan 105 kcal
kostka czekolady 35 kcal
herbata bez cukru, oczywiście, 4 kcal (?) wiem ,że zwykła ma 2, ale wolę przyjąć, że zaparzana ma więcej :)
II śniadanie:
porcja kiślu truskawkowego(w sumie było więcej wody niż kiślu, jakoś źle odmierzyłam) 71 kcal
drożdżówka z serem (jadłam, żeby Mama się nie czepiała... wiem, brzmię jak dwunastolatka, ale ostatnio słyszę tylko: zjedz coś, jak ty wyglądasz itd) 214 kcal
herbata bez cukru 2 kcal
Obiad:
zupa ogórkowa 101 kcal
sałatka ziemniaczana 88 kcal
surówka z białej kapusty i marchewki 104 kcal
grillowana pierś z kurczaka bez panierki 111 kcal
Razem: 835 kcal
Mała thinspiracja:
dostać list na takim papierze to musi być magiczne uczucie! <3 dodaje do obserwowanych i trzymam za Ciebie kciuki ;)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję <3
UsuńSuper patent z tym postarzaniem papieru! Muszę kiedyś sama spróbować :D
OdpowiedzUsuńCzytając poprzedni post przecierałam oczy ze zdumienia nad Twoją wagą - musisz być już niesamowitą chudzinką! Zwłaszcza przy takim wzroście :)
Dodaję do obserwowanych i zapraszam też do siebie :*
https://walczacomarzenie.blogspot.com/
Odwiedziłam Cię i poczytałam (i będę to nadal robiła!) <3 Nie przesadzałabym z tą niesamowitością - niesamowicie to bym wyglądała, ważąc z 36 kg... ale chyba nie chcę się o tym na razie przekonywać :D Co do postarzania papieru - polecam, polecam, polecam!
UsuńCiekawie piszesz i widać, że się starasz. :) Będę obserwować.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to bardzo, bardzo miłe... Ale tak naprawdę, to wszystko jest bardzo zwyczajne. Cieszę się jednak, że się Tobie podoba!
Usuń