wtorek, 8 lutego 2022

41 Daję znać

Daje znać, że żyję. Sesja trwa - na szczęście nie mam ani jednego egzaminu, tylko same zaliczenia, co w przypadku moich studiów równa się dziesiątkom prac do napisania. Siedzę właśnie nad prezentacją, którą mam złożyć do czwartku lub piątku, nie pamiętam dokładnie. Muszę poszukać nowego promotora, bo mój obecny nie chce zaakceptować tematu mojej magisterki (Baczyński i Atak Tytanów XD). Nazwa jest trochę inna, ale chciałam ogólnie powiedzieć Wam, o czym będę pisała (o ile ktokolwiek zgodzi się zostać promotorem takiej pracy). Przez 4 tygodnie, najprawdopodobniej, będę jeszcze w swoim rodzinnym domu (sesja plus dwa tygodnie zdalnych zajęć) i na razie daję radę, chociaż... Mam problem z jedzeniem. W ogóle nie mam na nie ochoty. Zmuszam się, żeby cokolwiek zjeść. Poza tym, próbuję ukorzenić liście monstery. Jadę też zaraz odebrać wcierkę na porost włosów, bo tabletki już łykam, a chcę doprowadzić te swoje nieszczęsne włosy do akceptowalnego stanu (chcę je zapuścić i odrobinę pogrubić). Zobaczymy... 
Postaram się odzywać teraz częściej. 
.
W zeszłym tygodniu byłam u dentysty z zębem, który poprzednia dentystka zakwalifikowała do leczenia kanałowego. Po zrobieniu zdjęcia, okazało się że tego zęba nie da się leczyć kanałowo. Opcje są dwie: 1. most 2. Wyrwanie zęba i wstawienie implantu. Przyznam Wam się, że obie mnie przeraziły. Obie wiążą się z ekstrakcją zęba i opiłowaniem zdrowych zębów. Stwierdziłam, że na razie daruję sobie mosty i implanty i zostawiam ten ząb taki, jaki jest. Co kilka miesięcy będę musiała chodzić na wypełnienie go, ale wolę to niż ingerencję w zdrowe zęby. Poza tym, gdy usłyszałam, ile taki implant lub korona kosztują... Prawie zemdlałam z wrażenia. Około 5 tysięcy. 
.
Wcierkę odebrałam, ale na razie muszę wypsikać tę, którą jeszcze mam. Zrobiłam kilka slajdów do mojej prezentacji, zjadłam obiad, potem pączka i domową bułkę z makiem, a teraz chilluję w łóżku z telefonem. Kolacji już nie będę jadła. Na wadze 42,3 kg (a ja myślałam, że ważę ponad 43...). Walczą we mnie dwie osoby - jedna - anorektyczka, która chciałaby znowu zobaczyć 40 kg na wadze i druga - racjonalistka, która doskonale wie, że to nie prowadzi do niczego dobrego. 
Muszę podładować telefon. Za chwilę pójdę się umyć, poczytam książkę - "Krawcowa z Madrytu" (ciekawa!) i pójdę spać.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że się odezwałaś. Wiadomo, sesja = zapierdol... Trzymam kciuki za Twoje zaliczenia, znalezienie idealnego promotora i przede wszystkim, żeby ta racjonalna część Ciebie wygrywała przy "walce" z jedzeniem ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. To niezbyt dobrze, że nie chcesz jeść ale coś jesz, więc chyba idziesz w stronę swojego dobra. Współczuję problemu z zębem. Rozumiem, że jest gdzieś z przodu i widać go, gdy się uśmiechasz? Ja żyję bez dwóch zębów, ale to trzonowce i ich nie widać. Odradzam Ci bardzo implanty, mój mąż ma i po latach bardzo bolą, robią się wokół nich stany zapalne, trzeba być naprawdę zdrowym człowiekiem, który rzadko choruje, żeby jakoś z nimi funkcjonować. Cieszę się, że wróciłaś na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że napisałaś. Ciężko jets ogarniać tyle rzeczy na raz, ale dobrze sobie radzisz. Jaką wcierkę sobie kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń