piątek, 19 listopada 2021

37 Sprawy i sprawki

Dopiero kilka dni minęło od mojego poprzedniego wpisu, a już mam o czym opowiadać. Dwa dni temu odkryłyśmy z koleżanką kawiarnię, w której miło spędziłyśmy czas. Co prawda jest niewielka, ale na swój sposób przytulna. Mamy już taką naszą małą tradycję, że w środy chodzimy wspólnie na kawę. Przyznam, że nie jestem jeszcze do tego przyzwyczajona - w Poznaniu żadna z moich koleżanek nie przepadała za kawą i gdy już się gdzieś spotykałyśmy, to na jedzeniu typu naleśniki czy desery. Na przykładzie moich wcześniejszych zachowań (?) widzę, że bardzo nasiliło się u mnie myślenie - "nie pójdę tam, bo będą inni ludzie, którzy będą patrzyli jak jem". Trudno to wyrugować z umysłu. Z kawą czy innymi napojami jakoś sobie radzę w tym aspekcie - oczywiście, gdybym poszła zupełnie sama do kawiarni, na pewno (?) by się pojawiło... Nie, nie mogę zakładać z góry czegoś, co do czego nie jestem stuprocentowo przekonana. 

Wczoraj miałam mieć wykład, ale prowadząca odwołała go (tego samego dnia, dwie godziny przed). Nareszcie dotarł do mnie długo wyczekiwany List od Przyjaciółki i kurier z sukienką (moim prezentem dla samej siebie na Gwiazdkę; kuriera nie spodziewałam się tak szybko). Byłam na ryneczku warzywnym, gdzie kupiłam warzywa do tostów (i do pochrupania), a wracając, odebrałam spodnie z paczkomatu (pasują bez paska!). Co do sukienki - gdy ją rozpakowałam, pomyślałam: "jak dla dorastającej dziewczynki! Przecież ja w nią nie wejdę! Jaki w ogóle rozmiar kupiłam!". Cóż... Jest dobra. Ma nawet trochę luzu w okolicach pasa (ale ma pasek, więc sobie z tym poradzę). 

Później przeglądałam oferty pracy zdalnej, obejrzałam dwa odcinki "Monka" i zadzwoniłam w sprawie dyplomu do Poznania. To jest hit. "We wrześniu się Pani broniła? Zaraz sprawdzę... Nie, ale proszę dzwonić... Nie wiem, kiedy wydadzą, przez Covida wszystko się opóźnia...". W przyszłym tygodniu znowu tam zadzwonię... 

W zeszłym tygodniu mieliśmy spotkać się (ja i Ł) z naszą wspólną koleżanką (Ł zna ją dłużej niż ja), ale nie udało się. Napisałam do niej wczoraj i siedzę jak na szpilkach (na ten weekend muszę wrócić do domu i zabrać parę rzeczy na przyjazd mojej Kuzynki), kiedy mi odpisze i co... Będzie bardzo niefajnie, gdy odezwie się w momencie, kiedy ja będę już w pociągu i jeżeli napisze mi, że w ten weekend mogłaby się spotkać. Oczywiście, mogę wrócić wcześniej do Krakowa (w niedzielę około południa), więc... Czym ja się martwię? 

W poniedziałek idę na spotkanie z psychologiem. Myślę, że powinnam zważyć się w domu (podejrzewam, że zostanę zapytana o wagę, skoro zgłaszam się z powodu zaburzeń odżywiania). Jestem nastawiona pozytywnie. 

Idę teraz się umyć i ubrać (tak, leżę w łóżku!), coś zjeść i spróbuję nie spóźnić się na zajęcia o 11:30.

Miejcie dobry dzień!


4 komentarze:

  1. Super, że tyle rzeczy sobie kupiłaś i wszystko jest na Ciebie dobre, nowe ubrania z pewnością się przydadzą :)
    Trzymam kciuki za spotkanie z psychologiem, daj potem koniecznie znać, jak było, bo sama się nad tym zastanawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie pokaż tę sukienkę :D I daj znać, jak było u psychologa?
    Ściskam mocno ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem rozterki, a z drugiej strony jak ja tęsknię za byciem pytaną ile ważę

    OdpowiedzUsuń