wtorek, 16 listopada 2021

36 Dzień w rytmie slow

Wczoraj wróciłam do Krakowa i od razu z pociągu musiałam iść na zajęcia. Musiałam wstać już o 5 rano, ale w ogóle nie mogłam zasnąć - spałam może 1,5 godziny. Potem szybkie śniadanie w domu i podróż autem z Tatą do Łodzi, gdzie wsiadłam do pociągu (zazwyczaj jeżdżę z mojego miasteczka, ale w poniedziałki rano nie ma pociągów do Krakowa...) i tam, po uprzejmej wymianie zdań z dziewczyną, która miała taki sam numer miejsca jak ja na bilecie, okazało się, że kupiłam bilet na wcześniejszy dzień. Konduktor był bardzo miły i nie musiałam niczego dopłacać (nowy bilet musiałam kupić); powiedział mi jeszcze jak złożyć reklamację (?) na stronie Intercity, żeby odzyskać pieniądze za niewykorzystany bilet. Dzisiaj muszę to zrobić plus złożę zażalenie (jakieś 2 tygodnie temu kupiłam bilet na 1 klasę, ale cały skład był złożony z wagonów drugoklasowych; jak dla mnie różnica jest spora, bo w drugiej klasie mam zniżkę studencką).
 
Dzisiaj po zajęciach pospacerowałam po rynku, zjadłam makaron z sosem i szarpnęłam się na czekoladę z Wedla na wynos (18 zł za niezbyt duży kubek). Porobiłam kilka zdjęć (telefonem) i wrzucę tu zaraz jakieś - lubię fotografować, choć to nic specjalnego; robię to hobbystycznie. Muszę zadzwonić (ale nie dzisiaj, spróbuję w czwartek) na mój dawny wydział i dowiedzieć się, co z moim dyplomem (od obrony licencjatu minęły już dwa miesiące) i kiedy ewentualnie będę mogła po niego pojechać. Te eskapadę połączę ze spotkaniem z moim promotorem, któremu podaruję coś typu kawa i słodycze. 

W ogóle czekam na list od Przyjaciółki - codziennie sprawdzam skrzynkę i wkurzam się na pocztę - list został wysłany w zeszły czwartek... 

Dzisiaj nie zdążyłam zjeść śniadania, tak więc mój "bilans" prezentuje się następująco:
-makaron penne ze szpinakiem i z sosem śmietanowo-czosnkowym
- mała czekolada do picia z Wedla

Na obiado-kolację zjem pewnie jakiś ryż z warzywami. Zupę ugotuję jutro, dzisiaj nie mam siły... Chcę zrobić sobie mały prezent gwiazdkowy i kupić sukienkę. Dzisiaj specjalnie też szłam do wpłatomatu, bo miałam gotówkę (stricte na to przeznaczoną przy sobie). Tata przelał mi trochę kasy, ale głównie ze względu na przyjazd mojej Kuzynki w przyszłym tygodniu na weekend (w zasadzie - to będzie jeden dzień tylko, ale nie wyobrażam sobie, by bliska mi osoba miała płacić za bilety tramwajowe, czy tego typu rzeczy; miałabym na to pieniądze, ale Tata się uparł...) Co do sukienki - to będzie sukienka "codzienna", choć z nutką retro. Uznałam, że tak najlepiej się czuję - w koszulach zakładanych pod sweter, w sukienkach (także za kolano) czy berecie noszonym do płaszcza. Chyba odnalazłam odwagę, by wyrażać siebie poprzez strój.
A to zdjęcie, które dzisiaj zrobiłam. Zdaję sobie sprawę, że nie jest idealne (ten znak... I ucięty zamek...) 

No i przepyszna czekolada z Wedla!

Zjadłam 4 tosty - 2 z żółtym serem i 2 z pastą warzywną i serem (Ł kupił opiekacz, więc miał on dziś swój debiut). Zamówiłam też dzisiaj na Vinted spodnie - materiałowe, brązowe w kratkę. Bardzo jestem ciekawa, czy będą na mnie dobre (rozmiar 32). Ostatnio Mama kupiła mi dżinsy, do których nie będę musiała zakładać paska - na wiek 12-13 lat... 

Leżę na łóżku i czytam książkę na jutrzejsze zajęcia. Rozmawiałam z Mamą przez telefon (i wczoraj w nocy, gdy byłam jeszcze w domu i nie mogłam zasnąć) - jest lepiej. Nie wiem, jak długo potrwa ten stan, ale na razie cieszę się, że jest dobrze - to nie jest już tylko monolog Mamy, lecz normalny dialog. 

Jutrzejszy dzień będzie długi - mam zajęcia od 9:45 z okienkiem od 11:15 do 13:15 i kolejnymi zajęciami do 18:15. Umówiłam się na kawę w czasie okienka z koleżanką, więc przynajmniej na chwilę się zrelaksuję. 


2 komentarze:

  1. ale drożyzna w tym Wedlu :o choć nie wątpię, że pysznie! tak bardzo zazdroszczę Ci rozmiaru 32 ;d może pokazesz tez kiedys jakies swoje stylówki? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz na jakiś czas można wydać nawet te 20 zł na czekoladę/kawę - jak najbardziej jestem za tym, żeby sprawdzić sobie małe przyjemności :) Jakby to powiedzieć - nie ubieram się jakoś łaaał, ale może pomyślę kiedyś o jakimś zdjęciu... Nie ma czego zazdrościć - trudno jest znaleźć chociażby spodnie, takie bez szlufek (Mamie się udało, ale to jednak spodnie prawie-że dziecięce). W marynarkach wygląda się jak po starszej siostrze... Ale ja akurat lubię czasem styl oversize, więc mi to nie przeszkadza :)

      Usuń