Rozglądam się za pracą raczej zdalną niż stacjonarną - mój plan zajęć jest szalony i praca nawet na pół etatu byłaby niemożliwa (półtoragodzinne okienka w środku dnia a zajęcia do 18:00). Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi (formuła tego bloga jest taka a nie inna i płynę tu ze słowami a nie myślę nad perfekcyjną konstrukcją zdania), chyba nawet nieźle piszę i może poszłabym w kierunku pracy zdalnej polegającej na pisaniu właśnie... Nie wiem, na razie tylko gdybam. Wiem, że takie zajęcie sprawiłoby mi i radość, i dało satysfakcję.
Muszę wstać, umyć włosy, żeby zdążyły mi wyschnąć przed wyjściem i coś zjeść. Wczoraj jadłam bardzo mało - kanapkę rano, potem słodką bułkę i późnym wieczorem trochę tajskiego wege jedzenia, które mi w ogóle nie smakowało (jedzenie było na wynos i z nieznanej nam wcześniej knajpki; nasze ulubione albo nie dowoziły już, albo danie plus dowóz kosztowało ponad 100 zł). A, no i wypiłam kawę z koleżanką w Coscie. Załapałyśmy się na promocję na latte za 6 zł i nawet udało nam się usiąść w środku.
Do tego ośrodka pomocy studenckiej nie dzwoniłam jeszcze. Nie wiem, czy akurat teraz jest mi potrzebna pomoc. Zważę się w domu, w piątek wieczorem. Albo zważy mnie Mama i urządzi awanturę... Znowu o coś. Na pewno będzie się gniewała z jakiegoś powodu. Wiem to. Piszę to i mam łzy w oczach, bo nie umiem myśleć o sobie jako o dorosłej kobiecie, tylko ciągle mam w sobie strach małej dziewczynki, na którą Mama może nakrzyczeć i nawet uderzyć. Nie umiem wyrwać się z tego schematu. Za każdym razem, gdy mam o czymś ważnym porozmawiać z Mamą, od lat zachowuję się tak samo - zbiera mi się na płacz, trzęsę się, nie umiem patrzeć Jej w oczy i drży mi głos. Mam 25 lat i boję się.
rzeczywiście czytając ten wpis, ciężko byłoby zgadnąć, że masz 25 lat, ale nie obwiniaj się za to, że się boisz, że masz takie a nie inne odczucia w stosunku do mamy - to właśnie Twoja mama sprawiła, że tak się ukształtowała wasza relacja, nie ma w tym Twojej winy ;* życzę Ci asertywności w tym aspekcie i siły, ale pamiętaj, że zmiana to proces, więc powolutku, małymi kroczkami ;) i popatrz, jak dużo już osiągnęłaś - studia z dala od domu, mieszkanie z chłopakiem, to już spora samodzielność nawet jeżeli jeszcze korzystasz ze wsparcia finansowego rodziców. Trzymaj się! ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Merr! Mam też raczej ugodowy charakter i nie lubię się kłócić, a moja Mama jest osobą bardzo dominującą. Nawet przez telefon potrafi emanować tą dominacją :/ Jutro wracam do domu i zostaję tam do wtorku. Już sobie wyobrażam, że albo będzie milczenie ze strony Mamy, albo próba pokazania mi, że to Ona ma rację i że to ja źle się zachowuję... Cokolwiek to znaczy. Ja tylko zawahałam się przy tym, jakie miałam zajęcia. Większość jest bardzo do siebie podobna z nazwy... Mniejsza z tym. Jakoś te kilka dni przeżyję :)
UsuńPo przeczytaniu wpisu pomyślałam o tym samym co Merr - nie wierzę, że masz 25 lat. Myślę, że bardzo by Ci pomogło uniezależnienie się finansowe. Uważam, że w tym wieku to konieczność posiadać swoje pieniądze. Poczułabyś się wtedy pewniej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana! Nasze matki są chyba do siebie podobne, więc wiem co czujesz.
Czytając wpisy u Ciebie, czasami mam de-ja-vu... Tak, zdaje sobie sprawę, że już powinnam przynajmniej w jakiejś części uniezależnić się finansowo i szukam pracy.
Usuń