Jem dosyć dużo jak na siebie... Ogólnie. Czasami mam tylko dni, gdy zjadam tylko śniadanie i obiado-kolację, ale do tej pory zdarzyło mi się to jedynie dwa albo trzy razy.
Czytam Wasze blogi, czasami komentuję - nadrobię je w pociągu jutro, wracając do domu. Będę dzisiaj smażyła naleśniki (będziemy, bo Ł bardzo zapalił się do tego pomysłu). Dzisiaj jadłam płatki na mleku, potem batonika (czekoladowego!), a teraz będą te naleśniki. Może wieczorem zamówimy pizzę. Ł na razie nie może wychodzić z domu, bo jest chory - źle się czuje i możliwe, że coś od Niego podłapałam.
Dzisiaj też Ł udowadniał mi, że mam "szczupłe" nogi, fotografując mnie. W ogóle dzisiaj po raz pierwszy od niepamiętnych czasów założyłam sukienkę na uczelnię. Podbudowałam tym drobnym aktem "odwagi" swoją pewność siebie (miałam tylko jeden wykład, no ale...).
Lecę smażyć naleśniki.
Edit: mam katar, gardło już mnie nie boli. Piję właśnie herbatę z miodem i konfiturą.
Niby zalozenie sukienki, ale i wyzwanie. Rozumiem Cie, wstyd i to.podkreslanie kobiecosci zawsze powstrzymuje, fajnie ze sie przelamalas :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Takie słowa zawsze mocno mnie podbudowują. Masz rację - to było wyzwanie. Będę takie wyzwania robić sobie częściej :D
Usuńniestety teraz taki zdradliwy okres i łatwo się przeziębić, ja w ostatnim czasie leczyłam anginę ;/ zdrówka! i gratuluję wyjścia w sukience <3
OdpowiedzUsuńoj.. życzę zdrowia! GRATULACJE ZA ODWAGĘ! Jesteś piękną dziewczyną i każdy to zauważył {{i}}
OdpowiedzUsuń