piątek, 3 września 2021

10 Ten dzień się jeszcze nie zakończył

Dzień dobry, Drogie!

Taki szybki wpis - zdążyłam już dzisiaj (a jest 10:00) zadzwonić do dziekanatu i dowiedzieć się wszystkiego, co jest potrzebne do złożenia pracy licencjackiej i napisać podanie do dziekana, które jednak jest konieczne. Zjadłam śniadanie - kanapkę z żółtym serem, a potem łyżeczkę masła orzechowego (kocham je, zabijcie mnie, ale kocham je). Nie wiem, ile to ma w sumie kalorii, nie liczę ich na razie. Wiem tylko, że nadal jestem trochę głodna i - najwyżej będę potem Wam smęcić, że przytyłam - coś zjem. Muszę być w pełni skoncentrowana na tych poprawkach, które dziś zamierzam wprowadzić. Oczywiście, wczoraj nie dałam rady posiedzieć dłużej. Nic mi nie wchodziło. Pouczę się, gdy trochę popiszę. 

Mam dziś dobry humor. Ząb mnie tylko ćmi, ale na razie nie biorę tabletek; to nie jest ból, przez który mam ochotę uderzać głową w ścianę. Dziś ma przyjść marynarka, którą zamówiłam na wesele. Ciekawa jestem, czy w ogóle będzie pasowała mi do sukienki... I czy w nią wejdę (zamówiłam przez Vinted, marynarka ma oznaczenie, że jest mniej-więcej na osoby mierzące 1,58 m wzrostu. Ja mam więcej (1,64m), ale w mojej szafie też zdarzają się ubrania właśnie na 1,58 i wszystko jest ok. Nie ogarniam tych rozmiarówek... Mam, na przykład, bluzę, na której jak byk jest napisane: 158 cm. I co? Rękawy mogłyby być trochę krótsze, a na długość jest ok, mimo że to tylko 158 cm. 

Lecę po herbatkę i zabieram się za pisanie. Podam tu jeszcze po południu/wieczorem, co zjadłam. Bez kalorii. Nimi przejmować się będę po obronie.

Drugie śniadanie:

banan i garść rodzynek

Obiad:

zupa paprykowa z kaszą

ryż z jabłkiem i malinami (pycha!)

Kolacja:

popcorn


Rzadko bywam naprawdę wkurzona. A teraz jestem tak bardzo, że chyba wybuchnę. Mama zaprosiła na jutro koleżankę, wiedząc doskonale o tym, że mam do poprawy jeszcze mnóstwo materiału i mnóstwo nauki. I OCZEKUJE ode mnie, ba! CHCE, żebym pomogła Jej w jakichś bzdurnych, bezsensownych przygotowaniach do tego przyjazdu. Ja bardzo rzadko przeklinam, prawie nigdy, ale tutaj aż chce się napisać dosadne słowo na k. I jeszcze ten tekst - "dzisiaj sobie posiedzisz nad tym dłużej i wprowadzisz te poprawki". Powiedziałam, że tego jest bardzo dużo, że siedzę nad tym od rana i niewiele zrobiłam, bo muszę wyszukiwać jakieś książki, żeby zacytować autorów i to wszystko musi mieć ręce i nogi... ale nie. Po cholerę zapraszała kogoś, wiedząc od DAWNA, że będę się broniła we wrześniu i że na pewno będę musiała popoprawiać masę rzeczy. Dlaczego nie spotka się na jakimś neutralnym gruncie, tylko musi zapraszać kogoś do domu? Wiecie, dlaczego? Bo lubi się narobić i potem zdychać ze zmęczenia, narzekać, że plecy Ją bolą, że nie ma siły i chwalić się, CHWALIĆ przed tym kimś, jak to od którejś godziny przygotowuje żarcie. 

Chcę jak najszybciej stąd się wynieść na studia, do Krakowa. Znaleźć dorywczą pracę i nie musieć oglądać tego domu tak często. 

Przed chwilą przyszła do mnie i zostawiła mi czekoladę. Żebym miała energię. Odniosłam tę czekoladę bez słowa. 



6 komentarzy:

  1. Rozmiarówki po prostu są różne. :) Trzeba się przyzwyczaić. Też zamawiałam z Vinted i niektóre rzeczy nie pasowały, znalazły innego właściciela. Powodzenia przy poprawkach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze poprosić o dokładne wymiary, ale też nie zawsze to pomaga. Najlepiej jednak przymierzyć w zwykłym sklepie, taka jest moja opinia. Mniejsze prawdopodobieństwo, że się człowiek natnie :) Dziękuję Tobie bardzo!

      Usuń
  2. Rany, jakbym słuchała o mojej matce. Ona ma dosłownie tak samo, czasami bierze na siebie dużo żeby potem tylko i wyłącznie się nad sobą użalać ile ona nie robi.
    Jak już przeprowadzisz się na studia do Krakowa to zapraszam na kawę. Byłabyś chętna? :)
    Powodzenia z poprawkami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że byłabym chętna na kawę w Twoim towarzystwie! :) (nie) dziękuję za życzenia powodzenia

      Usuń
  3. Ja w sumie często chodzę do lumpa po ciuchy i tam rozmiarówki są tak dziwne, raz wejdziesz w S a raz w XL.
    Współczuję sytuacji w domu, wyobrażam sobie co musisz czuć, też kiedyś miałam podobnie, mojej mamy nie obchodziło, że muszę się uczyć, czy coś zrobić, a to wyrobiło we mnie nawyk, że najlepiej mi się wszystko robi w nocy, wtedy nikt mi nie przeszkadzał, a teraz mimo, że mam już większy spokój nie umiem uczyć się w dzień, nie mogę się wtedy mimo wszystko skupić.
    Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie umiem się przestawić na tryb nocny, jeżeli chodzi o naukę. Nie wiem, jak to zrobić, żeby nie zasnąć nad notatkami :) Masz jakieś sposoby?

      Usuń