06
Nie wiem, czy jest sens w pisaniu tych moich planów, skoro i tak nie udaje mi się zrealizować tych najważniejszych punktów, czyli ćwiczeń. Pewnie to po części wina mojego "objadania się" (zapomniałam o żelaznej zasadzie wstawania od stołu nie do końca najedzonym), a po części niedokładnego rozplanowania w czasie tych zajęć. Wiadomo, że po powrocie Mamy z pracy (i Taty nieco późniejszym) nie będę mogła wykonywać tych różnych podskoków i pajacyków przewidzianych w aplikacji, bo zaraz ktoś się tym zainteresuje i zacznie się wypytywanie: "a po co?", "odchudzasz się?" itp.
Tak więc zjadam śniadanie (pół chlebka naan z łyżeczką hummusu) i ćwiczę! Dzisiaj muszę też przysiąść nad pracą, jeżeli chcę ją w ogóle obronić. Będę jeszcze ten wpis aktualizowała. Tymczasem - jem, a po małym odpoczynku - biorę się za siebie, bo nikt inny za mnie tego (niestety) nie zrobi.
(plank i ćwiczenia na pośladki -zrobione)
Śniadanie:
chlebek naan (pół przed treningiem i pół po) 180 kcal
2 łyżeczki hummusu paprykowego 104 kcal
herbata 2 kcal
Dostałam List od mojej Przyjaciółki! Bardzo się cieszę, bo czekałam na Niego kilka miesięcy. Korespondujemy już od dłuższego czasu, a powiem Wam, że każdy List cieszy mnie tak samo mocno. Wczoraj Ł dostał ode mnie paczuszkę z ciasteczkami i kilkoma innymi drobiazgami. A propos... Przypomniało mi się właśnie! Muszę upiec jeszcze jedną partię ciastek dla subskrybentki Ł, ponieważ wysłałam jakiś tydzień temu do niej ciastka, ale nie dotarły. Ta dziewczyna podejrzewa swoich sąsiadów o przywłaszczenie tej paczki, a ja (zabiegana) nie zeskanowałam w Envelo kodu kreskowego i nie wiem, co tak naprawdę się wydarzyło. Idę zatem piec ciastka.
II śniadanie
4 małe kostki czekolady 91 kcal
Obiad:
zupa ogórkowa (mała miseczka) ok 101 kcal
Podwieczorek:
biały Michałek 81 kcal
malutki rogalik z jabłkiem 114 kcal
herbata 2 kcal
Kolacja:
pół chlebka naan 90 kcal
łyżeczka hummusu paprykowego 52 kcal
Razem: 815 kcal
Bilans kroków - 1992, czyli 46,8 spalonych kalorii.
Ćwiczenia to i tak tylko 20% sukcesu, także nie załamuj się :) Grunt, że z jedzeniem jest u Ciebie dobrze, nawet bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie, to naprawdę mega miłe, co piszesz :) U mnie jest taki problem, że gdy zaczynam ważyć ok 45kg, momentalnie wszystko zaczyna odkładać mi się w boczkach. Oczywiście, nie zamierzam wracać do tej wagi i teraz boczków nie mam, jednak chciałabym "dla zdrowia" trochę poćwiczyć, dlatego tak ubolewam nad brakiem samodyscypliny :D
UsuńDobrze by było zamienić te słodkości na coś bardziej odżywczego. Miseczka ryżu z warzywami czy kaszy.
OdpowiedzUsuńW jakimś sensie i stopniu jestem uzależniona od słodkości. I tak jest już lepiej, bo nie zjadam całej tabliczki czekolady... Jednakże - muszę popracować nad nawykami. Może któraś zrobi ze mną coś w rodzaju - 30 dni bez słodyczy? Razem raźniej i głupio zawalić :D
UsuńJa ostatnio też ni jak nie potrafię wziąć się za ćwiczenia. Ale ej, pora się spiąć i zrobić coś ze sobą ;)
OdpowiedzUsuńSam bilans wygląda super, oby tak dalej.
Ech, tego Michałka mogłam sobie darować..I tę czekoladę. Mądra ja po zjedzeniu (:
UsuńUdało mi się trochę poćwiczyć, tak więc powiem Tobie jedno - jak zaczniesz, pójdzie już z górki :)
Ja z ćwiczeniami też mam problem. Ciężko mi się jakoś za to zabrać.
OdpowiedzUsuńSłodycze będą się zdarzać i trzeba to jakoś zaakceptować, bo jeśli całkowicie sobie ich odmówisz, to w końcu się na nie rzucisz i cały czas będziesz o nich myśleć, ale można pomyśleć o zredukowaniu ich ilości, na początku nawet do q razu dziennie, później raz na 2 dni, itd.
A tak to jest naprawdę nieźle. Trzymaj się!
Dziękuję... Jak widać po tych moich bilansach, tu wpadnie kostka (albo i 4) czekolady, tu jakiś cukierek... a to są realne, spore kalorie. Nie mam problemu z tym, żeby będąc w sklepie, ominąć półki ze słodyczami. Gorzej jest w domu. Tu wszyscy lubią słodycze i zawsze coś jest. Muszę przestawić swoje myślenie. Mam ochotę nie znaczy zjem to.
Usuń